Wotum zaufania: „Francuzi są zakładnikami politycznej nieodpowiedzialności”

Zgodnie z artykułem 49 ust. 1 Konstytucji, w Piątej Republice, premier ma prawo „przekazać odpowiedzialność rządu za jego program Zgromadzeniu Narodowemu”. Jeśli Zgromadzenie Narodowe odrzuci program, rząd jest automatycznie zmuszony do dymisji, zgodnie z artykułem 50 Konstytucji. François Bayrou zdecydował się na ten przepis 8 września w ramach ogólnego oświadczenia politycznego. Kwestia dotyczy w szczególności budżetu na 2026 rok, słynnych 44 miliardów, które mają zostać znalezione , oraz ścieżki naprawy finansów publicznych. Na tym etapie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest upadek rządu, co doprowadzi do okresu dużej niepewności.
Od czasu tego ogłoszenia wszyscy wzywają do odpowiedzialności. Premier , w nieco przesadny sposób, wskazuje, że „wybór sprowadza się do chaosu lub odpowiedzialności”, podczas gdy Bruno Retailleau ze swojej strony deklaruje, że „to jest… Nieodpowiedzialne byłoby pogrążanie kraju w poważnym kryzysie finansowym, którego konsekwencje w pierwszej kolejności dotknęłyby najsłabszych”. Dlatego też według nich nieodpowiedzialne byłyby partie, które nie zagłosowałyby za wotum zaufania i doprowadziłyby do upadku rządu.
Przy odwróconej sytuacji, w przypadku partii, które prawdopodobnie zagłosują za wotum nieufności (RN, LFI, PS, Ekolodzy, PC), wyłączną odpowiedzialność za sytuację ponosi premier. Na przykład, dla Oliviera Faure, lidera PS: „ Opozycja nie powinna dźwigać ciężaru błędów większości”. W ten sposób opozycja uniewinnia się z góry od niestabilności, jaką mogłoby wywołać wotum nieufności, prowadzące do dymisji rządu.
Odpowiedzialnym jest zawsze ktoś inny, a parodiując słynny cytat ministra, Francuzi zdają się być skonfrontowani ze spektaklem klasy politycznej, w której „wszyscy są winni, ale nie odpowiedzialni”. W istocie, jak można się nie dziwić, że premier kwestionuje prawo opozycji do stosowania Konstytucji, głosując nad wotum nieufności? Podobnie, jak można się nie dziwić, że partie , które w przeciwnym razie planowały złożyć wniosek o wotum nieufności – i tym samym obalić rząd – mogłyby uznać, że jego upadek nie leży w ich gestii?
Zdecydowanie dziwny spektakl, który może ostatecznie wywołać u Francuzów wrażenie, że wszyscy politycy są nieodpowiedzialni, czyli niezdolni do ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny i ich konsekwencje. Francuzi są wówczas zakładnikami ego jednych, ukrytych motywów innych, trójstronnych strategii partii, a przede wszystkim ogólnej niezdolności do dyskusji i negocjacji , a tym samym do kompromisu. Są jednak również zakładnikami „grzechu pierworodnego” rozpadu, którego pragnął Emmanuel Macron w czerwcu 2024 roku. Prawdziwym winowajcą, skoro musi być ktoś taki, byłby on sam.
Ale czyż w tym łańcuchu przyczynowo-skutkowym, odwołując się do „źródła zła” aż do Prezydenta Republiki, nie jest to sposób na zwolnienie się z własnej odpowiedzialności, my, obywatele i wyborcy, którzy wysłaliśmy niepodlegające rządom Zgromadzenie do Palais-Bourbon? Wydaje się, że oznaczałoby to ograniczenie możliwości obywateli do autentycznego wyrażania siebie, do dokonywania „wolnych i świadomych” wyborów, krótko mówiąc, do kwestionowania samej zasady demokracji.
Dotarwszy do tego etapu, wydaje nam się, że w końcu znaleźliśmy „partię odpowiedzialną”, czyli przyczynę sytuacji politycznej, w której kraj wydaje się niemożliwy do rządzenia, bez projektu, pogrążony w oczekiwaniu i resentymencie: to system polityczny, w sensie ram instytucjonalnych, jest nasz. Wydaje się on teraz całkowicie nieprzystosowany do naszych społeczeństw, do wyzwań, przed którymi stoją, do nowych temporalności decyzyjnych w stale przyspieszającym świecie, do skali rządzenia (Europa kontra naród)… Dlatego to jest prawdziwy problem: zmiana tych ram, ich reforma, pobudzanie wyobraźni i śmiałości oraz poszukiwanie fałszywych przywódców – premiera, prezydenta, partii… – niczego nie zmienią.
La Croıx